ARI Image Slider

Pielgrzymka na Jasną Górę 22-24 sierpnia 2011

Pielgrzymka 2011Kolejny raz rozpoczynamy pielgrzymkę do Jasnogórskiej Pani i kolejny raz (co zrozumiałe) u początku jest Msza Św. Tym razem w naszym parafialnym kościele, skąd udajemy się na dworzec kolejowy, by pociągiem dotrzeć do Zawiercia. Z roku na rok jest nas więcej, a pociąg który podjeżdża jest krótki jak nigdy, ale mieścimy się bez problemu. Jeszcze w Szczakowej PKP funduje nam "sprinterską" zmianę peronu w momencie wjazdu naszego pociągu i już wśród stukotu kół zmierzamy ku startowi naszego marszu.

 

Pierwsze kroki ulicami Zawiercia są radosne i pełne sił, jednak szybko wychodzimy z ulic i osiedli na szlak wśród pól i lasów. Serca i krtanie wypełniają nam pielgrzymkowe pieśni. Każdy uczestnik pełen werwy i pielgrzymkowych intencji z którymi idzie do Matki. Radosne tajemnice różańca rozważane w trakcie, taktują naszym marszem niczym dyrygent, a słoneczko robi co może by nie było nam chłodno …

Po kolejnych przerwach na odpoczynek, mocno rozgrzani żarem z nieba, docieramy do Bobolic, gdzie jak co roku mamy pierwszy nocleg. Nogi cieszą się chyba bardziej niż serce, że to już koniec, bo pojawiają się pierwsze obtarcia i naciągnięcia. Po prysznicu i kolacji zwyczajowo zbieramy się przy ognisku by piekąc kiełbaski powiedzieć parę zdań o sobie, by bliżej się poznać i by nikt nie czuł się sam, gdyż jest to pielgrzymka wspólnoty. Wśród dźwięków gitary docieramy do czasu apelu, a po nim jedni idą spać, inni zostają przy ognisku jeszcze trochę.

Drugi dzień zaczyna się od rozruszania zastanego ciała po wczorajszym zmęczeniu i nocnym odpoczynku. Po śniadaniu ruszamy pod błękitnym niebem bez jednej chmurki. Jest po prostu pięknie. Część młodzieży roześmiana cieszy się kolejnym dniem. Inni w milczeniu lub wśród rozmów wędrują do celu. Czy to starsi czy młodsi czy też dzieci, każdy idzie świadom swej intencji, którą niesie Maryi. Na końcu od wielu już lat idzie "generał", który pilnuje by nikt nie został z tyłu sam i by przypadkiem nie zgubił drogi. A słoneczko jakby uznało, że wczoraj było mało pracowite, dziś stara się jeszcze bardziej... Bolesne tajemnice różańca jednych wprowadzają w zadumę nad tajemnicą tak wielkiej miłości Boga do człowieka, innym pozwalają oddać Madonnie troski z którymi idą jeszcze przed przybyciem do sanktuarium, a jeszcze innym pomagają w wędrówce, swoim rytmem ułatwiając każdy coraz trudniejszy już krok. Żar leje się z nieba i chyba jest coś symbolicznego w tym gorącu.

Gdy docieramy do Olsztyna możemy wreszcie nieco odpocząć. Czeka na nas żurek przygotowany przez siostry zakonne, w których ośrodku spędzimy tę noc. Wieczorem w kaplicy odbywa się Msza Św. w czasie której Jezus przestrzega, by nie troszczyć się zanadto o to, co na zewnątrz, ale by skupić się na tym, co w środku, co bardziej istotne. I jakże nie odnieść tego do dzisiejszego pełnego wysiłku dnia, gdy nawet podczas Eucharystii jakieś "hałasy tego świata" przeszkadzają nieco w skupieniu. Na koniec jeszcze "Panience na dobranoc" i idziemy spać. Jednak ta noc nie dla wszystkich jest łatwa, bo i kolejne obtarcia i zmęczenie już bardzo duże i ciągle bardzo ciepło. Jednak to pielgrzymka, a nie spacer w parku.

Trzeci dzień zaczyna się słonecznie jak poprzednie, ale wstać jest dziś chyba najtrudniej . Po śniadaniu ruszamy na ostatni etap wędrówki. Z przodu dziarsko idą najmłodsi niosąc krzyż. W środku nasz "grajek" Włodek oraz nagłośnienie, a na końcu znów bardzo roześmiana grupa młodzieży no i "generał". Chyba wszyscy zadają sobie pytanie: "skąd oni mają tyle sił", bo energia od nich aż kipi. Pytanie staje się jeszcze bardziej zasadne gdy pełni energii prowadzą śpiew. Dziś tajemnice chwalebne z każdą "zdrowaśką" przybliżają nas do celu. Gdy docieramy do Jasnej Góry i idziemy alejami widząc wzgórze jasnogórskie, gorąc który spływa z nieba jest w szczytowym natężeniu. Jednak czemu tu się dziwić. Wszak jesteśmy tuż przy gorącym sercu Maryi przepełnionym pokorną miłością do Boga i pełną troski miłością do każdego człowieka. A nas niosą pieśni maryjne i radość, bo spotkanie z Matką już za chwilę. Wszystkie obtarcia, odciski, bolące mięśnie jakby przestały istnieć. Niesie nas radość wprost do kaplicy przed cudowny obraz, a w sercu pieśń "Dzięki Ci Maryjo, Maryjo dzięki Ci". Klęcząc wśród wielu pielgrzymów na chłodnej posadzce słowa gdzieś uciekają, myśli są nieważne. Ważne jest to, że jesteśmy tuż przed Matką znającą nasze serca. Serca które choć słabe to jednak bardzo kochające.

Dziś jeszcze po odświeżeniu, różaniec w Wieczerniku, droga krzyżowa na wałach i Msza Św. A jest nas jeszcze więcej, bo autokarem przybyli Ci, co z różnych powodów nie mogli iść, a chcieli być z nami choćby tylko przed obrazem Maryi Częstochowskiej. Nasza pielgrzymka kończy się apelem i wsiadamy do autokarów. Jednak i tu ciągle trwa w nas radość wspólnego wędrowania do Matki, bo śpiew niesie nas aż do Mysłowic gdzie czeka na nas ks. Proboszcz, dziękując za modlitwy i udzielając błogosławieństwa. Rozchodzimy się do domów z postanowieniem, że za rok znów ruszamy tam skąd właśnie wróciliśmy.

I jeszcze jedno. Pewnie ktoś zauważył, że napisałem ze był z nami "generał". To prawda. Jeżeli jednak ktoś chce dowiedzieć się o co tu chodzi … tego zapraszam za rok na kolejną pielgrzymkę do Matki.

 

Zobacz również galerię zdjęć.

Informujemy, że witryna www.nspjmyslowice.pl używa tzw. plików cookies. Wykorzystywane są one do prowadzenia statystyk odwiedzin oraz w celu dostosowania wyglądu strony do danego użytkownika. Korzystanie z naszej witryny bez stosownych zmian ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym użytkownika. Szczegółowe informacje można znaleźć w naszej polityce prywatności.

Akceptuję ciasteczka z tej strony.