ARI Image Slider

Uroczystość św. Józefa

„Zawsze do dyspozycji Boga"

„Prawdopodobnie ten poczciwy człowiek, vir iustus, mąż sprawiedliwy, wyidealizował sobie obraz życia domowego i chciał je prowadzić tak zwyczajnie, po ludzku, jak inni w Nazarecie i w tylu miasteczkach. Upatrzył sobie Maryję. Może od dawna przyglądał się tej Istocie, troszkę innej niż Jej koleżanki. Może porównał i doszedł do wniosku, że Ona chyba odpowiada jego ideałom. Wejdzie więc w Jej życie, zyska Jej serce i będzie korzystał z należnych mu praw męża. Jakie to bliskie ludzkim dążeniom i szczęściu, pojętemu w ludzki sposób!

A tu naraz w jego plany wchodzi coś, co go niepokoi. Inna moc i działanie, które napełnia go lękiem. Trzeba go dopiero uspokajać: „...nie bój się"... (Mt 1, 20). Józef poddaje się powoli. Nowa moc wchodzi w jego życie i w domeczek, który sobie wymarzył, przestawia w nim ściany i cały ludzki ład, cały jego idealizm – tak prawy, uczciwy i rzetelny. Wszystko teraz inaczej wygląda.

Wypadnie mu czuwać dzień i noc. Będą przychodziły do niego nieoczekiwane rozkazy: „Weź Maryję!", „Weź Chłopca i Jego Matkę!" Jak to dziwnie brzmi: „Wstań i weź Dziecię i Matkę Jego, a uciekaj do Egiptu...". O nim ani wzmianki – tylko o Dziecięciu i Matce. Weź i leć! I tam bądź, aż ci oznajmię (Mt 2, 13). Nie waż się więcej wracać, aż Ja ci powiem. Józef mógł powiedzieć jak Habakuk: „Anim o Egipcie słyszał!". Zwykły człowiek, który dotąd nie miał do czynienia z duchami i aniołami, wchodzi naraz w osobliwe kontakty. Prawdopodobnie chciał on po prostu heblować, rąbać, sklejać, zbijać deski. Chciał wytwarzać zwykłe sprzęty użytku domowego, a tu naraz musi lecieć do Egiptu. Potem Jerozolima, Nazaret i tak w kółko... Jak w wielkiej misie, gdzie trze się mak, tak miele się życie ludzkie pod potężną wolą Boga, który w to życie wszedł i Sam działa.

Potem znów usłyszy: „Wstań, weź Dziecię i Matkę Jego, a idź do ziemi izraelskiej, albowiem pomarli ci, co czyhali na życie Dziecięcia" (Mt 2, 20). Wstał więc i poszedł, jak gdyby tylko to do niego należało: wstać, wziąć iść – wstać wziąć, wracać! Już nie ma życia, nie ma jego maluczkiego ideału. Został wplątany w wielkie sprawy Boże, chociaż nigdy przedtem o tym nie myślał i takich ambicji nie posiadał. Przy tym wszystkim Józef był małomówny, cichy, uważny, nadsłuchujący. A Pan Bóg lubi przeszkadzać takim ludziom nawet we śnie. Coś im tam opowiada... Józef wolałby pewnie spokojnie spać we własnym łóżku, jak tylu innych ludzi – a tu wtrąca się jakaś Siła i ciągle wyrzuca go z legowiska, pokazując różne drogi i przynaglając: 'idź, idź... dalej, dalej, dalej...! Oto Józef".

 

 

Informujemy, że witryna www.nspjmyslowice.pl używa tzw. plików cookies. Wykorzystywane są one do prowadzenia statystyk odwiedzin oraz w celu dostosowania wyglądu strony do danego użytkownika. Korzystanie z naszej witryny bez stosownych zmian ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym użytkownika. Szczegółowe informacje można znaleźć w naszej polityce prywatności.

Akceptuję ciasteczka z tej strony.