Wielka Sobota
- Szczegóły
- Opublikowano: sobota, 11, kwiecień 2020 08:39
- Odsłony: 856
„Nagroda wiernej Miłości"
Wielka Sobota i dzięki temu każda sobota jest dniem kobiet, nagrodą ich miłości, wiary i wierności. Gdy czytamy opis Męki, zastanawiają nas dyskretne ślady obecności kobiet na drodze Chrystusa Cierpiącego. Oto nieznana bliżej żona Piłata, którą nazywają Klaudią, ostrzega męża: „Nie czyń nic temu sprawiedliwemu, bom dzisiaj we śnie wiele cierpiała z Jego powodu" (Mt 27, 19). Inna, również dyskretna, nieznana, bezimienna, zastępuję drogę Chrystusowi i ociera Jego uznojoną twarz. Bierze od razu nagrodę swego czynu: „Vera icon" – prawdziwe Oblicze Pańskie – Weronika! Jest jeszcze gromada płaczących, zalęknionych, stojących z boku niewiast. Chrystus je ostrzega: „... nie płaczcie nade mną, ale same nad sobą płaczcie i nad synami waszymi" (Łk 23, 28). Ciągnie się pochód kalwaryjski aż na wzgórze, a niemal na każdym kroku dostrzegamy jak realizuje się to, co Bóg postanowił: „Ona zetrze głowę twoją" (Rdz 1, 15).
A wreszcie moment szczytowy: Kalwaria, krzyż, z którego już niemal nic nie widać. Ale Chrystus dostrzega najwierniejsze sobie serca. Oto Maryja i otaczająca Ją gromadka kobiet: „A pod krzyżem stała Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria Kleofasowa oraz Maria Magdalena" (J 19, 25). One tam są! Trzeba było nie lada odwagi, aby tam być. A raczej – trzeba aż tak wielkiej miłości, jaką one miały, aby tam być... . A gdy wszystko na Kalwarii ucichło, skrępowane trwogą i lękiem rzeczy okropnych, tylko niewiasty nie traciły głowy tworząc styl czujnej i wiernej obecności przy Chrystusie – bo wielce umiłowały... .
Gdy Chrystus został zdjęty z krzyża, widzimy przy Nim znowu niewiasty. Wprost z krzyża poszedł w ramiona swej Matki. A gdy z kolei znalazł się w grobie, 'lamentabantur mulieres ad monumentum'.
One pozostały. Nawet od grobu nie odeszły. Miłość nigdy nie odchodzi. Odeszli wszyscy: żołnierze, faryzeusze, doktorowie zakonni, nawet uczniowie i przyjaciele. Zdawało się, że wszystko skończone i nie masz Go już, nie masz Boga! Ale one zostały. Wiedzione miłością i jakąś wewnętrzną mądrością trwają wiedząc, że nie wszystko się skończyło, że trzeba tu być, choćby w bólu i ze łzami. Trzeba zraszać żyzną ziemię, w której zacznie kiełkować nowe życie Kościoła, zrodzonego z otwartego boku Chrystusa zawieszonego na krzyżu. On nie odejdą, chociaż straże uciekną i wszyscy się rozproszą. One będą czekały i doczekają się... Zmartwychwstania.
Słuszną jest więc rzeczą, że Wielką Sobotę nazywamy Dniem Kobiet! Przecież one tego dnia zwyciężyły swoją wielką miłością, odwagą i wiarą, nie zaś Apostołowie, którzy - gdy ich Mistrz spał utrudzony w grobie – pozamykali się w różnych kryjówkach na skoble, dla bojaźni Żydów. Jeszcze w niedzielę bali się drzwi otworzyć! Jeden uczeń zdobył się na odwagę, poszedł do Piłata, wziął Ciało i pochował w swoim grobie. Ale i jemu wydawało się, że wszystko skończone.
Tylko niewiasty, wraz z Maryją, Matką Jezusową, wierzyły. Dlatego Wielka Sobota jest dniem niezachwianej wiary i wypróbowanej Miłości.
Każda miłość musi być wypróbowana i doświadczana. Ale gdy wytrwa, doczeka się nagrody – zwycięskiej radości. Każda miłość prawdziwa musi mieć swój Wielki Piątek... Jeśli więc miłujemy naprawdę, trwajmy wiernie tak, jak trwała na Kalwarii Maryja z niewiastami i ufajmy. Skończy się Wielki Piątek, przyjdzie Wielka Sobota i triumf Wielkiej Niedzieli!
Regina coeli laetare! Alleluja!