IV Niedziela Wielkanocna
- Szczegóły
- Opublikowano: sobota, 02, maj 2020 19:47
- Odsłony: 629
„Wielkość kapłańskiej służby"
„Chrystus powiedział do uczniów swoich: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata" (Mt 28, 10 -20).
Znamy toczące się nieraz dyskusje na temat kapłana – jakim powinien być. Wierni mają prawo stawiać nam wymagania. Słyszymy też oceny: „to jest Boży, Chrystusowy kapłan, on ma powołanie". A może słyszymy: „To chyba pomyłka, nieporozumienie. Czy naprawdę ten ksiądz jest powołany?". – Dyskusje takie toczyły się i toczą zawsze. Zawsze bowiem w ciągu wieków - od pierwszego powołania, którego dokonał Chrystus, dobierając sobie pierwszych uczniów, zwanych apostołami – toczyła się dyskusja i toczyć się będzie do ostatnich trąb, wołających na sąd Boży. Ale gdyby ci wszyscy „udani" czy nawet „nieudani" kapłani, których życie się poplątało i skomplikowało, nie uczynili nic innego, tylko choć raz głosili słowo Boże i choćby jedną tylko odprawili Mszę świętą, można o nich powiedzieć: warto było udzielić im święceń, bo dali Rodzinie ludzkiej dary nie dające się w swojej wartości ocenić. Życie kapłańskie nawet trudne, pełne przeciwności i słabości, ma wielkie znaczenie.
Rozważmy dzieje pierwszego na świecie Kapłana Nowego Przymierza, o którym czytamy w liturgii słowa, Kapłana na wieki, który ma wieczyste kapłaństwo – Jezusa Chrystusa. On też nauczał. Jedni słuchali Go, bo nauczał inaczej niż dotychczas nauczyciele – nauczał jako władzę mający. Inni mówili: „Czarta ma...", inni jeszcze: „Twarda jest ta mowa, któż jej słuchać może", a nawet: „Świadectwo Twoje nie jest prawdziwe". Przyszli też kusiciele, żądając znaków: „Uwierzymy, gdy będziesz czynił znaki i cuda". A byli i tacy, którzy trwali przy Chrystusie trzy dni i zapomnieli o głodzie, bo nie mogli oderwać od Jego nauki.
I chociaż Chrystus przeszedł dobrze czyniąc – skończył na Kalwarii, na krzyżu (...). Ukrzyżowano Słowo Boże, Boga-Człowieka, bo świat Jego nauki nie mógł ścierpieć.
Na przykładzie Chrystusa – Wiecznego Kapłana można zrozumieć dolę czy niedolę kapłanów, których On powołał. Nikt nie powie dziś, że Krzyż Chrystusa nie miał znaczenia, że Jego życie było nieudane. Nikt nie powie dzisiaj, że kapłani, którzy zginęli za naród i wiarę w więzieniach i obozach koncentracyjnych – zmarnowali swoje życie. I nikt nie może powiedzieć, że kapłan, który tylko jedną Mszę odprawił w życiu, zmarnował je. Ta jedna Msza Święta ma dla ludu Bożego tak potężne i znawcze znaczenie, iż wyrzec się jej nie można. A więc życie każdego kapłana, choćby trudne i ciężkie – jest udane.
Można powiedzieć najgorsze rzeczy o sługach Bożych. A przecież dla jednej Mszy Świętej, dla jednego rozgrzeszenia, dla jednego błogosławieństwa udzielonego w Imię Trójcy Świętej – życie kapłana już jest udane, bo tworzy i daje takie moce czerpane z Chrystusa, jakich świat dać nie może. A że ludzie opierają się dzisiaj słowom Ewangelii, nic w tym dziwnego. Opierają się także samemu Chrystusowi (...).
Nie dziwcie się, Najmilsi, że słuchacze tej samej nauki, pochodzącej z tych samych ust kapłana, jedni wychodzą zbudowani, pokrzepieni, odrodzeni, a inni – zgorszeni. Tak samo było ze słuchaczami samego Chrystusa. To jest tajemnica Boża. Bo nauka nie jest naszą, ale Tego, który nas posłał. Dlatego też, choćby nauka, którą głoszą kapłani, wypowiedziana była nieudolnie, jeśli jest nauką Bożą, na pewno ma potężne znaczenie zbawcze dla każdego słuchacza. Trzeba tylko słuchać słów Bożych i wszczepiać się w Bożą naukę, trzeba się modlić pokornie o światło, aby posługa kapłanów, nauka Ojca Niebieskiego, którą oni opowiadają, nauka przyniesiona na ten świat przez Syna Bożego, przekazana Kościołowi i upowszechniona przez biskupów i kapłanów – była w nas owocna".