ARI Image Slider

Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła

„Maryja nadzieją udręczonej rodziny ludzkiej"

„Przedziwnie wymowne jest działanie mocy Bożej przez Maryję w naszych czasach. Bóg, który ongiś budził nadzieję udręczonej Rodziny ludzkiej i raz po raz ukazywał jej przyszłą Matkę Boga, Zbawcy świata, i w naszych czasach, tak pełnych udręki, ponawia objawienia maryjne. Ujrzeliśmy Ją w wizji Soboru Efeskiego, a potem oglądaliśmy Ją często w modlitwie Kościoła, w liturgii, w pobożności i religijności maryjnej, we wspaniałych obrzędach i świętach, które Kościół ustanawia. A gdy świątynie rozbrzmiewały czcią Maryi, oto Bóg, chcąc jak gdyby przybliżyć jeszcze bardziej Matkę swoją ludziom, wyprowadza ze świątyń, ukazuje w polach, wśród gór, na przedmieściach i pastwiskach.


Mocny Bóg umie zawstydzić naszą bujną wyobraźnię. Za czasów objawień w Lourdes nie brakowało wspaniałych pałaców i wielkich księżniczek. Podobnie jak za czasów Zwiastowania w Nazarecie nie brakowało w ziemi Judzkiej i Izraelskiej wspaniałych pań na dworach Herodowych, które żywiły te same nadzieje, co wszystkie niemal dziewice izraelskie onych czasów, że zostaną matką Mesjasza. Ale potężny Bóg znajduje Matkę dla Zbawcy w pieczarze małego miasteczka nazaretańskiego.

W La Salette małe dzieci w górach, do których jeszcze dzisiaj trudno dotrzeć, oglądają znowu Niewiastę obleczoną nie w słońce, ale w zwykłe szaty, jakie noszą kobiety z tych okolic. W Fatimie nie na ulicach wspaniałych miast, których nie brak na Półwyspie Iberyjskim, ale niemal na pustkowiu, które dziś dopiero zamienia się na Sanktuarium, ukazuje się znowu Niewiasta, także „nie obleczona w słońce", ale z pokornym narzędziem swej mocy w ręku – z różańcem, którego uporczywie uczy małe dzieci. Wygląda to niemal na żart, którym Bóg posługuje się wobec świata, tak dumnego i ufnego w swoje zdobycze i osiągnięcia. Gdy wszyscy ludzie silą się na potęgę, opowiadają o niej, grożą sobie wzajemnie i straszą nią, spędzając sen z oczu matek i dzieci, odbierając ojcom energię do pracy, w takich czasach Bóg – jedynie potężny – nadal przemawia do dumnego świata racjonalistów wieku XIX i do świata atomów wieku XX, przez Dziewczę, które ukazuje się nie doktorom filozofii, nie wielkim wodzom, tylko małym dzieciom.

Można się nie dziwić Bogu, można się nie dziwić małym dzieciom, ale tym wizjom poddają się „wielcy" i „potężni" ludzie, licząc się z nimi. Liczy się z nimi Kościół, który chociaż ostrożnie i nieskwapliwie, jednak kolejno zezwolił na oddawanie czci Pani w La Salette. W Lourdes, w Fatimie.

W wieku XX, za naszych czasów, dokonało się jeszcze jedno wielkie objawienie Maryi. Dokonało się ono nie gdzie indziej, tylko właśnie w auli soborowej (...). Objawienie, o którym mówię, nie miało wymiarów egzotycznych, nie było widzeniem niezwykłym, ale było ukazaniem Maryi w Kościele współczesnym. Zapewne, byliśmy przyzwyczajeni do oglądania Maryi w kościołach. Ale Kościół obecnie oczekuje od nas, abyśmy oglądali Maryję w wewnętrznej organizacji, w życiu i dynamice wewnętrznej Kościoła działającego. To było „objawienie" doktrynalne, naukowe, teologiczne. Tutaj byli – już nie mała Bernadetta, Hiacynta, czy inne dzieci, ale biskupi, teologowie, biegli, mędrcy, filozofowie, a nawet przedstawiciele takich wspólnot chrześcijańskich, które czczą Chrystusa, to nie zawsze rozumieją Maryję. Im wszystkim Sobór odważnie pokazał Maryję, obecną w misterium Chrystusa i Kościoła. To jest objawienie na czasy dzisiejsze (...).

To jest odpowiedź dla zarozumiałego świata, który przechwala się swoimi siłami, który uznaje tylko cnoty męskie, zimne i potężne, a z niechęcią i nieufnością odnosi się do właściwości łagodnych, delikatnych, do perswazji, ducha przebaczania, wyrozumiałości, życzliwości, uśmiechniętej twarzy, życzliwej dłoni i pogodnych oczu. To wszystko uważa się za niegodne człowieka wieku XX.

A oto Sobór, myśląc nad niedolami rodu ludzkiego w XX wieku, dochodzi do wniosku, że trzeba ukazać w Kościele obok Chrystusa Matkę, która jak ongiś stała na Kalwarii, tak i dziś stoi wytrwale w Kościele Bożym pod Krzyżem Chrystusa, krzyżowanego nieustannie przez mądry świat. Jej zadanie nie skończyło się w Kościele wtedy, gdy okrwawione ciało Jej Syna znoszono z Kalwarii do grobu. Jej zadanie nadal trwa, bo Chrystus jest ciągle krzyżowany, bo nadal umiera w duszach, bo jest nadal wzgardzony. Trzeba więc stać wytrwale, jak ongiś pod Krzyżem Chrystusa, tak dziś pod krzyżem Kościoła. Trzeba czuwać i obecnością macierzyńskiej mocy, z Boga wziętej, budzić nadzieję na zmartwychwstanie i życie".

Informujemy, że witryna www.nspjmyslowice.pl używa tzw. plików cookies. Wykorzystywane są one do prowadzenia statystyk odwiedzin oraz w celu dostosowania wyglądu strony do danego użytkownika. Korzystanie z naszej witryny bez stosownych zmian ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym użytkownika. Szczegółowe informacje można znaleźć w naszej polityce prywatności.

Akceptuję ciasteczka z tej strony.