XIV Niedziela Zwykła
- Szczegóły
- Opublikowano: sobota, 04, lipiec 2020 22:33
- Odsłony: 701
„Otwórzmy serca!"
„Trzeba się wmyślać w wielką tajemnicę ukrytą w słowach: „Ojcze nasz". Trzeba nauczyć się tej modlitwy, bo my jej na ogół nie umiemy.
Jakże trudno przebijać się przez siebie, jak strasznie trudno rozszerzyć nam serce. Nic dziwnego, że Pan Jezus zaczął od taranu dwóch słów: „Ojcze nasz", którymi uderzył w twierdzę naszego egoizmu i ciasnoty. Chyba pora już zwalić tę twierdzę w XX wieku chrześcijaństwa, pełnym najrozmaitszych niespodzianek. W ciągu kilku lat wyzwoliło się kilkadziesiąt narodów, które zechciały być naszymi braćmi. Inne walczą jeszcze o swoją wolność. Dzieje się coś dziwnego i osobliwego, co podyktowane jest koniecznością życiową Rodziny ludzkiej. Trzeba mieć serce bardzo szerokie i myśl niesłychanie swobodną, aby przebrnąć przez ten trudny etap ludzkości w duchu „Ojcze nasz" i otworzyć nową epokę.
Niektórym ludziom wydaje się, że to już koniec wszystkiego, a przecież wszystko dopiero się zaczyna. W ciągu ostatnich paru lat świat się tak bardzo rozszerzył i zbliżył do siebie, że zrobiło się ciasno. Obawiają się więc niektórzy, że na Ziemi nie zmieści się pięć miliardów ludzi. Teraz jest około czterech, a Pan Bóg już nas przygotowuje, aby na globie pomieściło się dziesięć. Trzeba ich tylko nauczyć żyć z sobą. Trzeba ich wszystkich nauczyć wołać „Ojcze nasz!". Jeżeli nie będą wołać przez ducha wiary, to będą wołali przez „ducha konieczności". Ale trzeba nauczyć ich wołać przez wiarę.
To należy do nas, katolików, którzy jesteśmy przez Chrzest predysponowani do tego, aby w „Ojcze nasz" pamiętać o powszechnym braterstwie i miłości wśród ludzi, o zbliżeniu narodów i ludów. Sami musimy przebić się przez mury klas i warstw społecznych. Musimy pragnąć sprawiedliwości dla wszystkich, mieć uczucie miłości społecznej dla biednych i bogatych, dla robotników i pracodawców, dla tych którzy nas otaczają, są nam bliżsi lub dalsi, miłują nas lub nienawidzą, czynią nam dobrze lub źle. Nie to jest najważniejsze! Zawsze człowiek jako dziecię Boże znaczy więcej niż to co nam może dobrego lub złego uczynić. Musimy widzieć człowieka przede wszystkim jako człowieka, a nie to, co on nam czyni. Choćby czynił wiele lub nic, dobrze lub źle, jest człowiekiem. Jest w ramionach Chrystusa, który woła z całą Rodziną ludzką: »Ojcze nasz!«."